Archive for the ‘Poznań’ Category

h1

Sakana Sushi Bar – Poznań

9 lutego, 2007

Sushi Sushi zaczyna odgrywać nie byle jaką rolę w naszej, szybko zmieniającej się kulturze jedzenia i biesiadowania. W sumie nie wiem czy to dobrze, czy źle. Dobrze o tyle, że poznajemy nowe smaki, otwieramy się, lub tylko udajemy otwarcie na inne kultury. Źle może dlatego, że zauważam pewne uspołecznienie się tego sposobu jedzenia i przygotowania dań, nie wiem czy to dobre słowo, ale chodzi głównie o zejście Sushi pod strzechy w nienajlepszym tego słowa znaczeniu.

Moje peregrynacje z Sushi i ogólnie pojętą kuchnią japońską, wzięły swój początek z uczęszczania na studia, gdzie towarzysze z kraju kwitnącej wiśni pojawiali się dość często i równie często popijali zieloną herbatę i zajadali smakołyki lokalnie lub w niedalekim przybytku japońskiej kuchni.

Kilka lat od tamtego czasu minęło a przysmaki, które były czymś niezwykłym, rzadkim i niespotykanym zaczęły pojawiać się w nowopowstających barach, restauracjach a nawet w sklepach, pod postacią „Sushi-Zrób to sam”. Kolejną okazję aby wrócić do tych smaków miałem w podróży służbowej, niedaleko starego rynku stolicy wielkopolski.

maki.jpgSakana Sushi Bar mieści się w samym kulinarnym centrum Poznania, łatwo tu trafić zwracając uwagę na typowy trzcinowo-drewniany wystrój wewnątrz ale i na zewnątrz. Ponieważ jest to bar, zaraz po wejściu natrafimy na typową ladę w kształcie elipsy. W środku dwa stanowiska kucharskie, wokoło kanał wodny przypominający bieżnię, po której bieg długodystansowy uprawiają Nigiri, Maki, Temaki i Chirashi. My zasiadamy na wysokich krzesłach, mając na oku cały proces przygotowywania azjatyckich „rozkoszy”.
Akurat podczas naszej wizyty popsuła się owa bieżnia, woda wyschła a zamówienia pobierało się nie z osiadłych na mieliznach łódek lecz bezpośrednio u sympatycznego kucharza. Koleżanka z pracy, stała bywalczyni owego baru, powinna być i była przywódcą zamawiających, choć preferowała sushi dość nietypowe.
Zdaliśmy się głównie na tym co proponował pan w białym fartuchu i nie był to zły wybór. W zgrabnych miseczkach został podany imbir, całkiem smaczny, niezbyt octowy i nie za kwaśny. Tu wtrącę jeden przytyk: kucharzowi imbir się skończył w pewnym momencie, a on nie zbaczając na gości wyjąć plastykowy worek pokaźnej wielkości i zgrabnie uzupełnił zapas. Nie powinno się robić takich operacji z workami pochodzącymi z hurtowni bo to nieeleganckie i nieprofesjonalne. Miseczka również zawierała przyklejony do brzegu chrzan wasabi, który oczywiście mogliśmy rozprowadzić w sosie sojowym na małym półmisku.
Jedliśmy tylko Maki-zushi co powoduje, że mogę się wypowiedzieć tylko na ten temat, choć w kanjpce można skosztować sporo więcej. Kombinacja tuńczyka, krewetek, łososia, ryby maślanej i paluszków krabowych wyszła całkiem nieźle, choć odróżnienie poszczególnych smaków było utrudnione, pewnie głównie ze względu na obróbkę podanych mięs w niskich temperaturach. Zamiast wodorostu nori jako zewnętrznej powłoki, potrafił się pojawić placek z ciasta przypominającego naleśnika, lecz również zupełny brak ochrony przed światem, w przypadku Maki z pieczonym łososiem, polanym słodkim sosem i posypanym sezamem.
Biorąc pod uwagę, że nie jestem typowym japończykiem, który potrafi zjeść 200 hot-dogów przez 3 minuty, a Sushi jest sycące, wystarczyły mi dwie rolki oraz kilka kęsów zapodanych przez współbiesiadników, chcących się podzielić smakiem. Rozliczanie gości odbywa się poprzez liczbę wykorzystanych prostokątnych talerzyków, które w zależności od swej barwy przynoszą odpowiednie obciążenie naszej kieszeni. Za czteroosobowy posiłek rachunek opiewał na 160 PLN, co nie jest ceną wygórowaną lecz również nie bardzo konkurencyjną.

sushi-maki.jpg Wracając do początku i mojej obawy przed uspołecznieniem się Sushi: jest to typowa sytuacja i nie da się jej powstrzymać, mieliśmy nieco wcześniej podobną sytuację z kuchnią meksykańską. Obawiam się sytuacji, w której Sushi będzie tak popularne jak ręcznie robione koreczki na prywatkach, albo co gorsza chipsy wsypywane do miski, lub paluszki w szklance (sic!). Postarajmy się nie sprowadzić tej kultury jedzenia i przyrządzania potraw do usystematyzowania i wtłoczenia wieloletniej tradycji w schemat działania Adama Słodowego. Jeszcze trudno w naszym kraju dostać świeże ryby, szczególnie śródziemnomorskie lub co gorsza oceaniczne, pisałem już o tuńczyku w Makro, który przed wyłożeniem na ladę jest głęboko mrożony. Dajmy szansę takim miejscom jak Sushi Bar w Poznaniu, wzrośnie konkurencja, ceny spadną…

Jeszcze moje kilka uwag na temat smaku i mojej subiektywnej oceny Sushi jako grupy kulinarnej. Osobiście jednak preferuję potrawy, które posiadają obróbkę cieplną i to w dodatnich temperaturach. Ciepło jednak wydobywa dużo smaku i pozwala na wiele więcej, bukiet jest bogatszy, choć pewnie wyśmieją mnie fani japońskich przysmaków, ale jak wspomniałem to subiektywna opinia.

Sakana Sushi Bar. Restauracja
tel 0 61 853 16 39
61-782 Poznań, Wodna 7
www.sakana.pl